sobota, 16 listopada 2013

Informacja :)

Zakończyłam już tego bloga, ale tak jak mówiłam zakładam nowego. Jeśli nadal chcecie czytać moje opowiadania zapraszam tutaj:
...wiem, że zawsze staniesz obok mnie.. ♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Epilog + kilka informacji :))

*10 lat później.

Szczerze mówiąc kiedy wychodziłam za Roberta byłam  przekonana co do jego miłości, ale nie wiedziałam, że będziemy się tak doskonale dogadywać i uzupełniać. W sumie, w ciągu 10 lat małżeństwa, pokłóciliśmy się tylko raz - bardzo poważnie, bo aż na kilka dni wyniosłam się do Reusa. Poszło nam o to, że jakiś koleś oglądał się za mną na ulicy, a ja się do niego uśmiechnęłam. Mega zazdrosny Lewandowski zrobił mi kosmiczną awanturę, aż sąsiedzi przyszli zobaczyć co się u nas dzieje.
Później jednak przeprosił mnie i wszystko wróciło do normy.
Wiktoria dobrze się uczy. Mamy też drugie dziecko - 4-letniego Marcina. Jest on oczkiem w głowie Lewusa, zresztą córka też. Kiedy przypominam sobie moment porodu nie mogę przestać się śmiać. Mój mąż trzymał mnie za rękę i miał wspierać, ale w pewnym momencie adrenalina wzięła górę i zemdlał.Szkoda, że nie było nikogo z kamerą.
Marco też się ustatkował, zresztą tak  mi się wydaje. 2 lata temu poznał Karen, która obecnie jest jego narzeczoną.
Jeśli chodzi o Anię - byłą żonę Lewego, to również znalazła sobie męża. Przeprosiła nas za swoje zachowanie i obecnie utrzymujemy dość dobre stosunki.
A Mario.? Mario ma żonę i dziecko. Jemu też zależało na zażegnaniu konfliktu, więc od pewnego czasu jesteśmy w zgodzie. Postanowiłam mu wybaczyć, bo w sumie to nie miałam do niego żalu za te wszystkie wydarzenia z przeszłości. Robert nie jest co do tego przekonany, ale powoli przestaje się na niego gniewać.
Agata i Kuba z dnia na dzień są coraz bardziej zakochani w sobie. Mają 3 dzieci. Błaszczu jako starszy i bardziej doświadczony kolega często nam pomaga, czasami zachowuje się jak nasz ojciec i jest bardzo upierdliwy.
Ewa i Łukasz mają 2 dzieci. Często nas odwiedzają, a na wakacje zawsze jeździmy razem.

***

Wiktoria właśnie wróciła ze szkoły.
-Cześć mamuś.! - położyła plecak w korytarzu i podeszła się przywitać.
-Witaj. Jak tam dzisiaj? - przytuliłam ją.
-Dobrze, a gdzie tatuś.?
-Zaraz przyjdzie - powiedziałam i usłyszałam otwierane drzwi.
-Cześć kochanie - pocałował mnie kiedy tylko pojawił się w kuchni - Cześć mała - uściskał córkę.
Postawiłam przed nimi talerze z obiadem i oparłam się o blat. Zaczęłam się im przyglądać i pomyślałam, że to właśnie tak miała wyglądać rodzina z moich marzeń.
Uśmiechnięty Robert, rozbrykane dzieci i ja panująca nad całym ''bałaganem''. Wszystko tak idealne i sielankowe, że aż niemożliwe dla niektórych. Jednak dla nas nie ma nic trudnego. Przekonałam się o tym przyjeżdżając do Dortmundu i poznając Roberta.
Jeśli chodzi o wspomnienia to chyba by było na tyle. Mam nadzieję, że nasza sielanka będzie trwać do końca świata i jeden dzień dłużej.
____________________________________________________________________________
No więc witam Was a zarazem żegnam takim oto (wg mnie nieudanym) epilogiem. :)
A teraz kilka informacji:
1 - Oczywiście moja skleroza nie zna granic, więc w ostatnim rozdziale nie dałam zdjęcia sukni i fryzury.
Także macie teraz. ♥
2  -  Chciałabym bardzo ale to bardzo podziękować Kasi, Veronice, Oli, Dominikowi, którzy komentowali każdy z moich durnych rozdziałów (mam nadzieję, że następny blog też się Wam spodoba i będziecie równie aktywni). Jeśli o kimś zapomniałam to przepraszam, ale i tak mu serdecznie dziękuję. ♥
3  -  Dziękuję też za wyświetlenia i komentarze na Facebooku. ♥
4  -   Jak już założę kolejnego bloga dodam informację również na tym. ♥
Myślę, że wspomniałam tu o wszystkim. Lada chwila pojawi się nowy blog (będzie o Marco Reusie). ♥
Kocham Was wszystkich bardzo bardzo ♥





I na sam koniec trzymajcie jeszcze mojego ulubionego piłkarza Roberta ♥

Pozdrawiam ;**

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 75 (ostatni ♥)

*Tydzień później.

Kolejny raz nadszedł dzień ślubu. Robert nie chcąc dopuścić podobnej sytuacji jak ostatnio postanowił nie opuszczać mnie nawet na krok. No ale żeby tradycji stało się zadość nie mógł zobaczyć mnie w sukni, więc razem z Agatą odesłałyśmy go z Marco do kościoła.
-Ej teraz szczerze. Czy wy myślicie, że będę wyglądać dobrze.?
-To za mało powiedziane. Będziesz wyglądać ślicznie. Weź jeszcze to - podała mi jakiś wiekowy naszyjnik.
-Jaaaaaki śliczny.!
-Musimy wychodzić - przerwała moje zachwyty Ewa.
Wzięłam małą na ręce, wyszłyśmy z dziewczynami z domu i wsiadłyśmy do białej limuzyny.

Do ołtarza miał mnie poprowadzić Kuba. Traktował mnie jak młodszą siostrę, dlatego wybór padł na niego. Świadkami i rodzicami chrzestnymi tak jak w poprzedniej wersji byli Agata i Marco.

***

-Ja Robert Lewandowski biorę sobie Ciebie Julio za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską... - recytował mój jeszcze narzeczony.
-...oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - kończąc przysięgę po moim policzku spłynęła łza.
-Julio przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. - wsunął pierścionek na mój palec, a ja chwilę później zrobiłam tak samo.
-Możesz pocałować pannę młodą.
Robert delikatnie wpił się w moje usta. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, ale musieliśmy kiedyś przerwać, bo przed nami jeszcze chrzest córki.
Uśmiechnęłam się do męża i wzięłam od Ewy dziecko.
-Wiktorio ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen - polał wodą święconą czoło Wiktorii.
Spoglądając kątem oka na Reusa zauważyłam, że jest nieźle wzruszony.

Kiedy cała ceremonia się zakończyła mama Roberta złożyła nam życzenia i zabrała małą, ponieważ umówiły się z Agatą, że Wiktorią tydzień będzie zajmować się babcia, a tydzień moja przyjaciółka.

Pierwszy taniec standardowo należał do nas. Wybraliśmy piosenkę "When a man loves a women". Po wykonaniu układu choreograficznego wybuchły gromkie brawa i wiwaty.
Kiedy już wszystkie pary zaczęły tańczyć, my kołysaliśmy się na samym środku sali nie zwracając uwagi na tempo muzyki.
-Od zawsze marzyłem o tej chwili - wyszeptał mi do ucha.
-Od zawsze czyli.?
-Od chwili kiedy przyszłaś z Mario na imprezę i pocałowałem cię wtedy w ogrodzie.
-Ja byłam w tobie zakochana odkąd tylko zobaczyłam cię w telewizji. Nie dość, że świetnie gra w piłkę, jest mądry to jeszcze przystojny. Ideał - pocałowałam go.
-Odbijany gołąbeczki.! - przerwał nam Reus i wręcz wyrwał mnie z objęć Roberta.
-Niedobry jesteś wiesz.! - zaśmiałam się i zaczęliśmy tańczyć.

Według mnie najlepszym momentem całej zabawy było rzucanie bukietu i muchy. Kwiatki złapała Milena - siostra Lewego, a mucha wpadła w ręce zaskoczonemu i wstawionemu Reusowi - jego mina była bezcenna.

Całe przyjęcie weselne minęło w ekspresowym tempie i około 4 nad ranem leżeliśmy w łóżku. Wtulona w tors Roberta podziwiałam złotą obrączkę z wygrawerowaną datą i naszymi imionami.
-O czym myślisz.? - przerwał ciszę.
-O moim, przepraszam naszym, szczęściu - podniosłam głowę i spojrzałam w jego niebieskie oczęta.
-Tam zaraz szczęście. Spotkało się dwoje zwykłych, trochę doświadczonych życiem, ludzi, zaiskrzyło no i wiesz - pogładził mnie po głowie.
-W sumie to masz rację. Słuchaj może zobaczymy czy w internecie są już zdjęcia co.? - zapytałam.
-Jasne, dawaj laptopa.
Podniosłam się, otworzyłam komputer i włączyłam pierwszy lepszy portal.
-O patrz są.! - pokazałam palcem na ekran.
Otworzyłam artykuł i Robert zaczął się śmiać.
-Co się cieszysz.? - zdziwiłam się.
-Posłuchaj co oni tu piszą - odkaszlnął i zaczął czytać
Dzisiaj w godzinach południowych piłkarz Robert Lewandowski i jego partnerka Julia Nowakowska wstąpili w święty związek małżeński oraz ochrzcili swoją córkę nadając jej imię Wiktoria. W ten sposób zawodnik Borussi Dortmund odesłał z kwitkiem wszystkie swoje fanki. Młodej parze życzymy szczęścia i miłości.
-I co w tym śmiesznego.? - nadal nie wiedziałam o co chodzi.
-O fanki. Odesłałem je z kwitkiem, więc teraz to dopiero będzie fajnie. - zamknął komputer, odłożył go na półkę i pochylił się nade mną.
-Czy to ważne.? - utonęłam w jego hipnotyzujących oczach.
-W sumie to nie - złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.

*Następny dzień.

Dziś mieliśmy wylecieć w podróż poślubną.  Samolot mieliśmy dopiero na 15 żeby odespać wesele.
-Wszystko wzięliśmy.? - spojrzałam na niego.
-Tak, więc już wychodzimy - zakluczył dom i wsiedliśmy do taksówki.
Na lotnisku była masa ludzi. Kiedy tylko przestąpiliśmy próg budynku podbiegło do nas kilka fanek. Wzięły autograf zarówno od Lewusa jak i ode mnie. Wyswobodziliśmy się od nich dość szybko i poszliśmy do odprawy.

Idąc do samolotu uświadomiłam sobie, że spotkało mnie wielkie szczęście. Wiele dziewczyn chciałoby być na moim miejscu. Zawsze zastanawiałam się co on we mnie widzi. Przecież ja byłam blondynką, niby miałam ciemniejsze włosy, ale nadal był to odcień blondu. Wiedziałam, że wolał brunetki. Ale już koniec o tym. Ważne jest to, że jesteśmy razem i że zawsze możemy na siebie liczyć. Dziecko umocniło nasze uczucie.
Widząc radość mężczyzny mimowolnie sama uśmiecha się do swoich myśli.

*Robert.

Będąc z Julią uświadomiłem sobie czym jest prawdziwa i bezwarunkowa miłość. Z Anką cały czas się kłóciłem. Z Nią jest inaczej. Odkąd jesteśmy razem nawet raz się nie sprzeczaliśmy.
Patrząc jak uśmiecha się przez sen opierając głowę na szybie wiem, że jest tak samo szczęśliwa jak ja.
___________________________________________________________________
I w ten oto sposób zakończyłam bloga. Niedługo dodam Epilog :) W najbliższym czasie pojawi się też nowy blog.
Tak poza tematem nie skomentuję wydarzeń na boisku, bo mi szkoda nerwów xD Pozdrawiam ;*


http://25.media.tumblr.com/66d1b02d3eb13ae32b09605916b5bbb0/tumblr_mw7ezeZXyy1s30fcoo1_250.gif  ► nie mogę z tego ♥ :D

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 74.

Przebudziłam się, bo poczułam, że obok mnie nikogo nie ma. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że Robert siedzi przy stoliku i przegląda coś w internecie.
-Co robisz.? - przetarłam oczy.
-Nic nic. Śpij jeszcze. Mała już nakarmiona, więc nie musisz się martwić - poinformował mnie i wrócił do swojej poprzedniej czynności.
Coś mnie jednak tknęło, bo nie przywitał mnie uśmiechem tak jak zawsze. Wstałam i stanęłam tuż za nim. Zobaczyłam stronę internetową z jego zdjęciami i jakimś dziwnym artykułem.
-Co to jest.? - zapytałam zdziwiona.
-Nic, tylko według nich od wczoraj nie żyję - spojrzał na mnie.
-Czyli też padłeś ofiarą tych głupich idiotów robiących karierę poprzez uśmiercanie znanej osoby.?
-Na to wygląda.
-No to zamieść na swoim fejsie sprostowanie i już nie myśl o tym - pocałowałam go w policzek i weszłam do łazienki.
Po chwili wyszłam, a Lewy siedział na łóżku, już z uśmiechem na twarzy.
-Kocham cię wiesz.?
-Wiem wiem, ale ja bardziej. - postanowiłam się z nim podroczyć.
-Nie ma bardziej
-Jest jest - pocałowałam go. - Reus poszedł.? - zapytałam po chwili
-Poszedł.
-Ej miałeś dla mnie jakąś niespodziankę misiaku powiedz o co chodzi - przypomniałam mu.
-Chodzi o to, że ustaliłem nam datę ślubu na za tydzień - uśmiechnął się.
-To świetnie, im szybciej tym lepiej.
-I mam też pomysł na to gdzie możemy jechać w podróż poślubną.
-A dziecko z kim zostanie.?
-To już załatwione z Agatą. Powiedziała, że nie ma problemu.
-Konspirant z ciebie się zrobił - szturchnęłam go w ramię. - No to gdzie jedziemy.? - podeszłam do szafy żeby znaleźć jakieś ubrania.
-Seszele....
-Że gdzie.? - aż sobie usiadłam z wrażenia.
-Na Seszele jedziemy. Jeśli się nie podoba to zmienię rezerwację - złapał mnie za rękę.
-Jesteś kochany.! - przytuliłam go mocno i zaczęłam skakać po pokoju.
-Spokojnie dziecko obudzisz - zaśmiał się chłopak. - To tylko 2-u tygodniowa podróż poślubna..
-Wiem wiem, ale ja jeszcze tam nie byłam. Trzeba zrobić zakupy.
-Dzisiaj na nie idziemy.
-Tak, ale nie możemy wziąć małej bo to męczące.
-Ona zostanie u Agaty.
-Wszystko załatwiłeś.? - nadal nie wierzyłam w to co słyszę.
-Tak wszystko jest gotowe. Zbieraj się. Pojedziemy za jakąś godzinę.
-Ale Błaszczykowska nie ma nic przeciwko.? - zapytałam dla pewności.
-Nie, jest zadowolona, że może nam pomóc. - uśmiechnął się i poszedł na dół.

***

-Zostaniesz z nią na sto procent.? - stanęłam przed blondynką z dzieckiem na rękach.
-Nie ma problemu. Pobawi się z Oliwką, a wy się nie spieszcie. Kup sobie wszystko co potrzebujesz i nie zapomnij o Robercie, bo znając jego wybierze tylko korki - zaśmiała się.
-Spoko - odwzajemniłam uśmiech - No skarbie zostaniesz z ciocią Agatką a mamusia wraca niedługo - przytuliłam dziewczynkę i oddałam ją Błaszczykowskiej.
-Bawcie się dobrze - powiedziała kiedy odchodziliśmy z Lewym w stronę samochodu.
-Dzięki.
Kilka minut później byliśmy już w galerii handlowej.
Była dopiero 13 a ludzi strasznie dużo. Na samym wejściu podbiegło do nas kilka piszczących nastolatek. Poprosiły chłopaka o autograf i zdjęcia. Z chęcią wykonałam kilka fotek. Jedna z nich poprosiła też mnie o zapozowanie. Z uśmiechem na twarzy stanęłam obok niej.
-Piękna z was para - powiedziała jeszcze i odeszła.
-Ach ten twój fejm. Na każdym kroku fanki - stwierdziłam kiedy odeszły.
-Zazdrosna jesteś - przytulił mnie.
-Ja.? Ciekawe o co.? - udałam zdziwioną.
-Oj już nie udawaj - pocałował mnie i weszliśmy do sklepu.
-Ja muszę to mieć - powiedziałam i podeszłam do stoiska z piękną sukienką.
-To znajdź swój rozmiar a ja ci kupię.
-Okej - uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać.
Po chwili weszłam do przebieralni i wyszłam z niej ubrana w to:

-Ślicznie wyglądasz - skomentował Lewy. - Zaczynam być zazdrosny o tych wszystkich, którzy będą cię w tym oglądać - uśmiechnął się.
-Nie przesadzaj Lewandowski - wyszczerzyłam się i weszłam z powrotem do przebieralni.
-To kupujemy.?
-Jasne, że tak najwyżej zorganizujesz mi ochronę - zażartowałam i poszliśmy w stronę kasy.
Oprócz przepięknej sukienki kupiłam jeszcze stroje kąpielowe i buty.
Robert natomiast kupił sobie taką koszulkę oraz standardowo korki.
Dla małej wybraliśmy to.
Później poszliśmy na lody i wróciliśmy do domu.
______________________________________________________________________________
Hej :) Wgle nie mam weny.
Tak poza tym to jeśli chodzi o zdjęcie chodzi mi tylko o sukienkę (nie mogłam znaleźć bez modelki) xD
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Do następnego ;**


niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 73.

*Julia.


Następnego dnia obudziłam się w ramionach Roberta. Byłam szczęśliwa, że cała ta historia tak szybko się skończyła. Wiadomo, że w głębi serca było mi żal Mario, ale sam sobie na to zasłużył.
Cicho wstałam, wygrzebałam z szafy luźne ubrania i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, włosy związałam w warkocz, a rzęsy pociągnęłam czarną maskarą.
W kuchni przygotowałam mleko i śniadanie dla nas. Nakarmiłam małą, przewinęłam ją i wróciłam do sypialni.
-Ej kotek wstawaj -szepnęłam narzeczonemu na ucho. Spotkałam brak reakcji z jego strony.
-Trening już jest. - szepnęłam trochę głośniej niż poprzednio.
-Cooo.?! - zerwał się na równe nogi.
-Żartowałam. Nie drzyj się dziecko śpi - powiedziałam - poza tym śniadanie jest także zapraszam do kuchni - wyszłam z pokoju.
Usiadłam przy stole, a po chwili dołączył do mnie piłkarz.
-Jakie plany na dziś.? - zapytał ziewając.
-Jadę po nową suknię, a ty zostaniesz  z Wiktorią - poinformowałam go.
-Spoko - powiedział z widocznym przerażeniem w oczach.
-Jakbyś mógł to idź do Agaty i zabierz strój do chrztu. Musiał tam zostać - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
-Jasne szefowo - pokazał szereg śnieżnobiałych perełek.
Kiedy skończyliśmy włożyłam naczynia do zmywarki, przebrałam się w to:
pouczyłam w międzyczasie Roberta co ma robić i wyszłam. Tym razem do salonu pojechałam razem z Ewą. W dość krótkim czasie wybrałyśmy suknię i poszłyśmy na kawę.
-Szybko się pozbierałaś po tym wszystkim - stwierdziła.
-W końcu nie mogę żyć przeszłością a to nic takiego.
-Oczywiście, że nie. W końcu codziennie porywają pannę młodą tuż przed ślubem - zaśmiała się.
-Oj tam przecież wiesz o co mi chodziło.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, a potem poszłyśmy do supermarketu. Oprócz produktów spożywczych kupiłam też gazetę, bo tytuł jednego z artykułów wręcz mnie zaintrygował.
Wrzuciłam wszystko do bagażnika, odwiozłam Piszczkową, podziękowałam jej za wspólne zakupy i wróciłam do domu.

***

-Czyli mówisz, że nic mu się nie stało wczoraj.? - zapytał mnie Robert, który właśnie wrócił od małej.
-Tak napisali, zresztą sam posłuchaj - powiedziałam i zaczęłam czytać
Wczoraj w godzinach popołudniowych na obrzeżach Dortmundu miało miejsce dramatyczne wydarzenie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że Mario Götze uprowadził w dniu ślubu Julię Nowakowską. Robert Lewandowski dość szybko odszukał miejsce pobytu narzeczonej i zjawił się tam razem z Kubą Błaszczykowskim. Jeden z naszych reporterów był świadkiem przyjazdu policji, słyszał strzał i widział jak wynosili nieprzytomnego Mario na noszach. Dowiedzieliśmy się, że nic poważnego mu się nie stało i jutro powinien opuścić szpital.
-Dalej jakieś zdjęcia są - rzuciłam mu gazetę.
-Głupi to ma zawsze szczęście - stwierdził.
-A żebyś wiedział - uśmiechnęłam się i włączyłam telewizor.
-Nawet w informacjach o nim jeszcze gadają. Weź to przełącz.
-Już już - wzięłam pilota i zaczęłam skakać po kanałach.
-W ogóle to mam dla ciebie niespodziankę - zaczął, ale przerwał mu Marco, który niespodziewanie znalazł się w naszym salonie.
-Witam przyjaciół - uśmiechnął się, usiadł między nami i przytulił.
-Ej grubasie spadaj na fotel - powiedziałam i zepchnęłam go z kanapy.
-Ja z sercem a ta mnie wygania. Okej - udał obrażonego.
-Pokłóciłeś się z dziewczyną czy boisz się sam spać.? - zażartował Lewy.
-W sumie to tak tylko wpadłem, ale jak tak bardzo prosisz to zostanę - zdecydował Reus.
-To ja przyniosę ci poduszkę i cieplutki kocyk - wyszłam z pomieszczenia i po chwili wróciłam niosąc w rękach wspomniane wcześniej rzeczy. - Trzymaj - uśmiechnęłam się.
-Dzięki. Szczerze to miałem nadzieję, że mnie przytulisz - zrobił minę szczeniaczka.
-A chodź - objęłam go.
-Łaaaaał udało mi się wreszcie - ścisnął mnie w pasie.
-Dusisz - wysapałam.
-Ejj zazdrosny jestem - włączył się Robert.
-Nie puszczę jej bo mi ciepło - słyszałam głos blondyna w swoich włosach.
-Wystarczy misiu - wyplątałam się z jego silnych ramion i stanęłam na schodach.
-To my idziemy spać. Jak coś masz telewizor, lodówka też jest pełna także dobranoc - powiedział mój narzeczony i poszliśmy do sypialni.
Kiedy już wzięłam prysznic zajrzałam do Wiktorii. Słodko spała w swoim łóżeczku. Cicho zamknęłam drzwi i wróciłam do sypialni.
Lewandowski już spał, więc nie mogłam się dowiedzieć o jaką niespodziankę mu chodziło.
Pocałowałam go w policzek, przykryłam kołdrą i położyłam się obok niego. Chwilę później zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
____________________________________________________________________________
Takim oto rozdziałem się z Wami witam. :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. :)
Rozdział dla wszystkich czytelników <3 Dzięki, że jesteście, wspieracie i komentujecie. ;*

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 72 :)

*Robert.

Kiedy naładował mi się telefon zobaczyłem, że mam wiadomość od Julki. Odczytałem ją i pobiegłem do Kuby. Wpadłem do salonu gdzie siedział razem z Agatą i powiedziałem zdyszany:
-Wiem gdzie ona jest.! Musisz mi pomóc.
-Jasne - zerwał się z kanapy i podążył za mną.
Kilka chwil później byliśmy pod starym domem Mario, czyli nadal w Dortmundzie. Podszedłem do furtki i już chciałem ją otworzyć, jednak w ostatniej chwili zatrzymał mnie Błaszczykowski.
-Lewy tylko nie zrób jakiejś głupoty. Plan jest taki: zabieramy ją stąd i wracamy do domów. I nie bij się z nim, bo nie watro - przyjaciel mówił powoli i dokładnie akcentował każde słowo.
-Okej - niechętnie, ale się zgodziłem i ruszyłem w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem.
Nikt nie otwierał a w salonie słychać było płacz i krzyki. Nacisnąłem klamkę - okazało się, że jest otwarte. Wbiegłem do salonu. Zobaczyłem swoją ukochaną. Siedziała na kanapie, była roztrzęsiona i zapłakana, a nad nią stał Götze. Chyba chciał ją uderzyć albo już to zrobił, przynajmniej na to mi wyglądało.
-Ty sk*******u.! - krzyknąłem - jakim prawem śmiałeś dotknąć moją żonę.?!
-Oooo proszę proszę obrońca uciśnionych się zjawił.! To nie jest twoja żona tak poza tym.!
-Od zawsze dla mnie taka była. Chodź kochanie zabieram cię stąd - powiedziałem do niej i podszedłem bliżej.
-Odsuń się bo, zrobię jej krzywdę.! - wyjął nóż i przystawił do szyi dziewczyny.
-Schowaj to.! - wiedziałem już, że żarty się skończyły. Czas się jakby zatrzymał. Liczyło się tylko bezpieczeństwo Julii. Jednak wtedy, dosłownie znikąd, pojawili się oni - policjanci. Wbiegli do domu i stanęli tuż za mną.
-Proszę spokojnie odłożyć nóż i unieść ręce nad głowę. - powiedział jeden z nich.
-Chyba sobie kpisz - zaśmiał się Mario i przystawił nóż bliżej krtani dziewczyny.
Rozległ się strzał, nóż wyleciał w powietrze, a nasz były przyjaciel upadł na posadzkę. Julka odskoczyła od niego i wpadła w moje ramiona.
Później wszystko potoczyło się szybko - przyjechała karetka, zabrali rannego chłopaka, policja przesłuchała nas po kolei,a  potem poszliśmy wolnym krokiem do samochodu.
Dziewczyna była tak przerażona, że cały czas drżała, a ja trzymałem ją w objęciach i delikatnie gładziłem po głowie.

***

Kiedy wysiedliśmy z auta od razu pobiegła do Agaty. Razem z Kubą poszliśmy za nią, w międzyczasie podziękowałem mu za wezwanie policji i zachowanie zimnej krwi.
-Julka nareszcie jesteś.! - krzyknęła radośnie blondynka.
-Cześć kochana.! - przytuliła ją - Gdzie Wiktoria.? - rozejrzała się po pomieszczeniu.
-Zaraz ci ją przyniosę. - wyszła i wróciła z naszym dzieckiem na rękach.
Moja narzeczona wręcz rozpromieniła się na jej widok i wzięła ją w ramiona. Podszedłem do nich i mocno przytuliłem.
-Kocham was - powiedziałem.
-My ciebie też.
Później wróciliśmy do domu i resztę dnia spędziliśmy najpierw jedząc obiad, a potem oglądając różne filmy.
Mała natomiast spokojnie spała w swoim pokoju.
_________________________________________________________________________________
Witam :) Kolejny rozdział leci do Was. Muszę powiedzieć, że zbliżamy się do końca opowiadania, ale mam już genialny pomysł na następne (ale to potem). Pozdrawiam ;*

♥♥

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 71 (kontynuacja 70) :)

*Akcja cały czas tego samego dnia (dzień ślubu) oraz dnia następnego ; narracja 3-osobowa.*

Goście już poszli bądź pojechali, również niedoszły pan młody wrócił do domu. Wziął butelkę wina i poszedł do sypialni. Już miał wypić pierwszą lampkę kiedy zobaczył, że ma kilka nieodebranych połączeń i nieodczytanych wiadomości. Jedna z nich przykuła jego uwagę. Jej treść była wręcz dramatyczna
Kochanie ratuj.! Ten idiota mnie porwał. Jestem u....
na tym się zakończyła.
Rzucił telefon, wypił pierwszy kieliszek, potem kolejny i kolejny. W końcu zasnął na środku łóżka z pustą butelką w dłoni i nadal ubrany w garnitur.

*Julia.

Znalazłam doskonały sposób. Wygrzebałam z torby telefon i chciałam  napisać smsa. Jednak wrócił Mario i szybko musiałam go schować. Nie wiem w jakim momencie urwała się treść wiadomości.
-Widzę, że mnie posłuchałaś - podszedł do mnie i pogładził po policzku.
Skrzywiłam się i odsunęłam.
-Chodź na kolację.
Wykonałam jego prośbę. Cały czas byłam ubrana w białą suknię.
-Chcę wrócić do Roberta - powiedziałam stanowczo.
-Nie.
-Dlaczego.?
-Teraz jesteś ze mną czy ci się to podoba czy nie.
-Dobra, a mogę iść się ogarnąć.? Masz tu jeszcze jakieś moje stare ciuchy.? - zapytałam obojętnym tonem.
-Chodź - powiedział i poprowadził mnie na górę.
Pokazał mi szafę, w której były moje ubrania. Weszłam do łazienki i zamknęłam się w niej na klucz. Zdjęłam suknię, wzięłam zimny prysznic, a potem szybko wytarłam się, ubrałam w przygotowane wcześniej rzeczy i wzięłam do rąk telefon. Napisałam Robertowi gdzie jestem i jedyne co mi pozostało to oczekiwanie na jego reakcję. Z łazienki przemknęłam się jak najciszej do pokoju. Tutaj również zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.

*Robert.

Wstałem około 10. Strasznie bolała mnie głowa. Zacząłem po omacku dotykać ręką miejsce gdzie powinna być Julia - było puste. Później przypomniałam sobie, że wczoraj zniknęła. Wygrzebałem się z pościeli, wziąłem czyste ubrania i wszedłem do łazienki. Chwilę później zszedłem na dół. Cieszyło mnie to, że Wiktoria jest bezpieczna w domu Błaszczykowskich. Po śniadaniu ogarnąłem kuchnię, a potem sypialnię. Znalazłem telefon - był rozładowany. Podłączyłem go i znowu wróciłem na dół. Usiadłem na kanapie i zacząłem oglądać jakikolwiek film żeby przestać o tym wszystkim myśleć.
_________________________________________________________________________________
Hej :)Ten rozdział jest typowo opisowy. Nie wiem czy mi to wyszło, ale pozostawiam go Waszej ocenie. ;>
Do następnego ;*